Deficyt budżetowy. Niewinne słowa nic nie mówiące większości obywateli, którzy sami, lub ich dzieci i kolejne pokolenia będą cierpieć za efekty tego określenia.
Jeśli przyjmiemy skalę mikro i zamiast państwa wprowadzimy, dla ułatwienia kwestii poznawczych, rodzinę, łatwiej przekonać o ogromnej szkodliwości deficytu budżetowego.Ten deficyt to nic innego jak brak gotówki pod koniec każdego miesiąca. Brak na dzień lub dwa. Co się wtedy robi w rodzinie rozważnej? Dzień, lub dwa można być o chlebie i wodzie. Nie bierze się "chwilówki". Następny miesiąc tak się planuje wydatki, aby była rezerwa a nie kolejna groźba chleba i wody. Naganiaczy z Providenta i innych, odsyła się z kwitkiem. W rodzinie daje się kasę do pilnowania tej osobie, która jest odpowiedzialna.Nie kupi błyskotek. Kupi coś dla ducha pod koniec miesiąca, kiedy wiadomo, że pieniędzy zostało sporo i jeszcze zostanie.
W rodzinie nierozważnej, głupiej (Grecja, Polska) co miesiąc "korzysta się" z usług Providenta.Korzysta się wiele lat. Spłaca się długi, odsetki, kolejnymi długami. Cała rodzina, w końcu,pracuje już tylko na chleb i wodę, i na długi. Rodzina oddała się w niewolę lichwie.Nigdy z tego nie wyjdzie. Długi będą spłacać kolejne pokolenia tych, które będą chciały dalej mieszkać w swoim rodzinnym domu. Przestaną spłacać tylko ci członkowie rodziny, którzy zrezygnują ze spadku i znajdą sobie miejsce gdzie indziej.
Jak możemy wierzyć obcym ludziom - politykom, że wiedzą co robią, zaciągając kolejne długi na pokrycie deficytu budżetowego, skoro wiele rodzin nierozważnych robi to samo decyzją członka lub członków rodziny - nie życzących swojej rodzinie źle. Czy Kowalski zgodził by się, aby Nowak zaciągał długi w Prowidencie w imieniu jego i jego rodziny? A przecież taką możliwość dajemy całkowicie nam obcym ludziom - politykom.
Dlatego musimy wprowadzić zapis konstytucyjny o zakazie deficytu budżetowego w czasie pokoju oraz zakazie żyrowania kredytów przez państwo.
