Jak słusznie już niektórzy zauważają, w awanturze wywołanej ujawnieniem oryginalnych dokumentów dotyczących Wałęsy coś śmierdzi. Decyzja wdowy - zbójowej może być wywołana obawą przed seryjnym samobójcą, ale może też być inna przyczyna. Może chodzić o zyskanie męczennika dla dalszych działań KOD-u. Wcześniej sądziłem, że inspiratorzy KOD-u wytypują sobie jakiegoś na którejś z manifestacji. Byłoby to dość trudne i ryzykowne. Kolejne marsze KOD-u przechodzą bez jakichś rozrób. Nikt tych ludzi nie atakuje. Żadne budki pod ruskimi ambasadami nie są podpalane. Krótko mówiąc obecna władza nie ma swojego Bartłomieja Sienkiewicza. Lub raczej żadnemu z ministrów nie pozwala nim zostać. Spokój, nuda, że można zdechnąć. I KOD zdycha, jak kot o północy.
I nagle taka bomba. Bronimy legendy - mówią KOD-owcy. Już nawet marsz przygotowany, na który zapraszają. Zapraszają również legendę. Ale czy legenda nie umrze ze zgryzoty? Przecież każdy widzi, że nawet Tytan nie uniósłby takiej niesprawiedliwości. "Zaszczucie" Wałęsy to zbrodnia o której wieść rozeszłaby się po całym świecie lotem błyskawicy. Listy potępienia przysłaliby wszyscy możni tego świata z Dalajlamą włącznie (poza Orbanem). Myślę, że pod takim naporem rząd PiS nie przetrwałby zbyt długo.
Ponieważ opisana sytuacja jast możliwa, należy temu zapobiec. Politycy PiS-owcy powinni stanąć w obronie Wałęsy poprzez uznanie jednej z jego wersji wydarzeń. Potwierdzić, że Wałęsa prowadził genialną grę z komunistami. W grze tej, aby być wiarygodnym, pobierał nawet wynagrodzenia za informacje. Ta propozycja jest o tyle bezpieczna, że kolejni TW nie mogliby się pod nią podczepiać na zasadzie "precedensu sądowego". Genialne gry może prowadzić tylko jeden geniusz. Inni to zwykli kapusie.
Komentarze